wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 7

  Patrzyłam na nich, upewniając się, czy rzeczywiście idą w naszą stronę. Niestety tak było. Westchnęłam i wysłałam przepraszające spojrzenie Jennie.
  A na placu zaległa cisza. Wszyscy patrzyli na nas. To znaczy, WIĘKSZA część patrzyła na nas. W tej większości znajdowały się głównie nastolatki, ale zauważyłam też młodsze dziewczynki i starsze kobiety. Z daleka zobaczyłam kilku ochroniarzy biegnących w naszą stronę i krzyczących do sławnej piątki, żeby uciekali do auta. Przybliżyłam się do Jenny, a Louis zawołał:
- Chodźcie z nami!
- Ale po co?! - odkrzyknęłam. Moja przygodna z nimi miała się przecież już skończyć!
- O co chodzi? - szepnęła mi cicho Jenna do ucha, ciągnąc za rękaw.
- Później... - mruknęłam tylko, bo Harry mi przerwał:
- No, chodźcie! Bo nas zaraz zabiją!
  Jakby na potwierdzenie jego słów, zaraz na placu zrobił się wielki szum. Narastał on z każdą sekundą i w końcu dobiegły do nas krzyki fanek i tupot ich stóp. Chwyciłam rękę blondynki i ruszyłam biegiem w stronę zawracających chłopaków. Oni dobiegli już prawie do samochodu i wepchnęli się do niego pierwsi, a my, zdyszane, za nimi. Jen wbiegła przede mną i już zajęła miejsce obok Liama, który leżał głową na kolanach Zayna. Ja wciąż siedziałam na podłodze, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Zaraziłam nim resztę. Po chwili znów wszyscy się śmialiśmy, nawet przyjaciółka, jakbyśmy byli dziećmi.
  W ciągu tych paru minut odprężenia, Jenna zdążyła zapytać się z pięć razy o co chodzi, ale my nie byliśmy w stanie jej odpowiedzieć. Ciągle siedzieliśmy lub leżeliśmy w swoich starych pozycjach, trzymając się za bolące od śmiechu brzuchy.
- Serio, Soph... - Jenna zaczęła się irytować. - Powiedz mi co się dzieje.
  Zakaszlałam i zamknęłam oczy, by się uspokoić. Pomogło.
- No, wiesz... Generalnie to przyjechałam tu po to, żeby zabrać cię do Hex Hall... Miałam to zrobić przez Itineris, ale... Jakoś się tak złożyło, że użyłam ludzkich środków transportu... Rozumiesz?
- Ja nie bardzo - odezwał się Louis, wpatrzony w Jen, ze zdezorientowaniem wypisanym na twarzy. Przeniósł wzrok na mnie. - Co to jest Hex Hall i Itineris?
- Hex Hall to nasza szkoła prywatna z internatem - odrzekłam szybko - a Itineris to imię, którym ochrzciłam moje auto.
  Kątem oka zauważyłam kpiący uśmiech na twarzy blondynki, ale zmyła go, kiedy napotkała mój wzrok. Zerknęła na swoje ręce, starając się uspokoić.
- Moja dziewczyna też chodzi do szkoły z internatem... - mruknął, smutny nagle, Zayn. - Nawet się podobnie nazywa... Tylko, że Hekate Hall, a nie Hex Hall.
  Jak na komendę, z Jenną spoważniałyśmy i spojrzałyśmy na chłopaka.
- Że co? - zapytałyśmy równocześnie. - Jak się nazywa?
  OMG.
- Ma na imię Perrie - odrzekł chłopak z delikatnym uśmiechem.
  Wytrzeszczyłam oczy i wbiłam wzrok w Zayna. To chyba jakiś żart?!
  Jenna spojrzała na mnie z wyraźną ulgą.
- Nie znam jej.
- Bo... Chodzicie do innych szkół? - zapytał z lekką ironią Louis.
- Ja ją znam - odparłam. - Mało tego... Mieszkam z nią i, szczerze powiedziawszy, to... No, nienawidzimy się. Sorry, Zayn, ale taka prawda. Jakoś ta twoja dziewczynka mi do gustu nie przypadła. A tak w ogóle... - mruknęłam szybko, chcąc szybko zmienić temat. - To jest Jenna, moja przyjaciółka.
  Jen zerknęła na mnie szybko i uścisnęła chłopakom ręce tak krótko, jak tylko można. Była przecież wampirem i mogli ją odkryć przez lodowatą dłoń... Nie chciałabym być wampirem, same kłopoty. Najgorzej było z jedzeniem. Co prawda, przyzwyczaiłam się, jak Jenna "siliła" się w naszym pokoju, wyjmując za każdym razem jeden worek czystej RH-, ale na samym początku mało nie zwymiotowałam.
- Jakie sweetaśne pasemko! - wrzasnął Liam do ucha Jen i chwycił jej różowe pasemko w obydwie dłonie.
  Blondynka uśmiechnęła się do niego pogodnie.
- A tak właściwie... - zaczęłam, opierając się o tył samochodu. Nie widziałam powodu, dla którego miałam usiąść normalnie na fotelu, mimo że obok Horana było jeszcze jedno wolne miejsce. - Gdzie my jedziemy?
- Hm... Dobre pytanie - zastanowił się Harry.
- No rzeczywiście - mruknął z kpiną Louis. - Nie wiem... Może do hotelu?!
  Harry spojrzał na niego ze złością i walnął go w twarz. Louis znów zaczął się śmiać i mu oddał. Potem Loczek także się uśmiechnął i znów go uderzył.
  Cała nasza siódemka wybuchnęła śmiechem, przy akompaniamencie uderzeń w twarz Louisa i Harry'ego. Trwało to jakiś czas, gdy głos z głośnika oznajmił:
- Nous sommes ici.
  Razem z Jen spojrzałyśmy po sobie pytająco, a ja zaraz zerknęłam na Louisa, bo wiedziałam, że on zna francuski. Wytłumaczył nam ze śmiechem, że dojechaliśmy na miejsce.
  Wyjrzałam przez przyciemnione okno. Wytrzeszczyłam oczy. Na zewnątrz tłum fanek znów krzyczał i znów trzymał różne transparenty, niektóre z bardzo dziwnymi słowami...
- Czy jest takie miejsce, w którym nie ma fanów albo reporterów? - zapytałam, starając się, żeby mój głos zabrzmiał normalnie.
  Chłopcy spojrzeli zmartwieni na mnie i Jennę, nie odpowiadając na moje pytanie.
- Mam pomysł! - wrzasnął Niall i oberwał od Zayna za to, że krzyknął mu do ucha. Mimo wszystko kontynuował. - Wyjdziemy pierwsi i wszyscy zajmą się nami, a szofer kawałek odjedzie, one wyjdą, wejdą do hotelu i tam na nas poczekają!
  Niall, zadowolony ze swojego przebłysku geniuszu, patrzył po wszystkich, a mnie zostawił na koniec. Jego oczy nagle zrobiły się nieobecne i przestał się uśmiechać, wzrok szybko kierując z powrotem na Liama.
  Wszystko pięknie, ślicznie, zagranicznie, tylko...
- Po co to wszystko? - mruknęłam. - Ja powinnam już dawno wrócić do domu, bo nikomu nie powiedziałam, że wyjeżdżam, muszę iść jutro do szkoły i Jen tak samo...
- No weeeeeźcie - jęknął Harry. - Nie uciekajcie jeszcze. Dopiero się poznaliśmy. Wyjdziemy gdzieś po koncercie lub przed.
- Tak, przed będzie lepiej - odparł Zayn. - Po koncercie będziemy zmęczeni.
- No i jutro... - dokończył niepewnie Louis.
- Nie - odrzekłam stanowczo. - Nie mam pieniędzy żeby tu zostawać...
- Więc zostaniecie u nas! - krzyknął radośnie Harry.
  Eee...
                                                                     ~*~
  Po całej akcji, która trwała w sumie piętnaście minut, czekałyśmy na chłopaków w lobby hotelowym. Usiadłyśmy się na brzegu kanapy, niepewne co do ich "GENIALNEGO" pomysłu. Miałam gigantyczne wątpliwości. Musiałam chodzić do szkoły, bo funkcja taty nie czyniła ze mnie żadnego VIP - a. A poza tym, ja sama chciałam być normalna, chciałam, żeby traktowano mnie na równi ze wszystkimi, a oni o tym wiedzieli. Dlatego tym bardziej bałam się reakcji taty i Casnoff. Mama była łagodniej usposobiona jeśli chodziło o szkołę.
- Jenna, ja cię bardzo za to przepraszam... - zaczęłam.
- Żartujesz?! - krzyknęła z uśmiechem na ustach, odwracając się w moją stronę. - To może być najlepsza przygoda mojego życia! Ja ci powinnam na kolanach za to dziękować! I za to, że... Że po mnie przyjechałaś.
  Uspokoiła się i zerknęła mi w oczy z wdzięcznością.
  Mogłabym się uśmiechnąć i powiedzieć "nie ma za co", ale nie zrobiłam tego.
- Jesteś Directionerką? - zapytałam zamiast tego.
  Jen zwiesiła głowę i westchnęła.
- Jestem.
  Oburzyłam się.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?! - krzyknęłam ze złością, dźgając ją w ramię.
  Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i podniosła głowę, słysząc w moim głosie rozbawienie. Zapatrzyła się w wielki obraz nad głowami dwóch recepcjonistów i zaczęła się śmiać.
- Wiesz, bałam się... Że... Że zaczniesz mnie hejtować. Nie lubiłaś ich i dlatego wolałam o tym nie wspominać...
- Jen, jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - Wciąż patrzyłam na nią z oburzeniem. - Myślisz, że gdybyś powiedziała mi o swojej mrocznej tajemnicy zmieniłabym do ciebie nastawienie? Nie, bez przesady, jestem tolerancyjna. Tym bardziej, że Amy... Rozumiesz.
  Jenna spojrzała na mnie z rozbawieniem i wtedy do lobby weszli chłopcy. Mieli uśmiechy na ustach i byli zadowoleni. Ujrzeli nas, ale podeszli do recepcjonistów. Rozmawiali z nimi chwilę, a potem z jakimś dużym facetem. Chyba ochroniarzem. Gdy w końcu ustalili to... co mieli ustalić, podeszli do nas. Rozsiedli się na podłodze przed nami ciągle z uśmiechami na twarzach.
- Jakieś propozycje? - zapytał Zayn.
  Zerknęłyśmy na siebie ze zdziwieniem.
- Mógłbyś się jakoś określić? - spytałam niewinnie.
- Chodzi mu o to... - zaczął Louis - jak będziemy spać.
  Uśmiechnął się takim mega pedofilskim uśmieszkiem.
  Szczerze mówiąc, to mnie zamurowało. Nie pomyślałam o tym, że trzeba będzie spać... Jenna się nie musiała tym martwić, ale ja byłam CZŁOWIEKIEM. Musiałam spać. A Jen, jeśli chciała zachować w tajemnicy swój sekret, też musiała to zrobić. Ale... Moment.
- Czekajcie - zaoponowałam, zanim reszta uśmiechnęła się po pedofilsku. - Jak wy mieliście spać?
- Apartament Królewski - odrzekł natychmiast Harry. - Cztery sypialnie plus jeden pokój gościnny. Zarezerwowane na trzy dni.
- To wychodzi pięć pokoi... - Zmartwiłam się. Umiałam matematykę do tego stopnia, że zauważyłam, że nas było więcej. - Nie da się. Musimy wrócić. Nie zmieścimy się.
  Jenna zaczęła smutać. Rozumiałam ją. Biedactwo moje.
- Jasne, że się da - zaprzeczył Liam. - Te łóżka są dwuosobowe.
  HAHAHA, dobry żart, Payne. Nie ma szans.
- Idealnie! - wykrzyknął Harry. - Nas jest pięciu, a was dwie. Do wyboru do koloru.
  Tym razem wszyscy przybrali słodkie uśmieszki. Nawet Horan, co mnie zdziwiło. Czyżby odmieniło mu się po naszej rozmowie?
  Zerknęłam na Jennę. Jak urzeczona wpatrywała się w Louisa z szeroko otwartymi oczkami.
  Musiałam postawić się na jej miejscu. Miałam sobie idola i szansę spania z nim. Nie dosłownie, oczywiście... Ale jednak. Dzielić z nim łóżko. Marzenie.
- Och... - Westchnęłam. - Niech będzie.
  Ledwo zdążyłam do końca to powiedzieć, a już ściskana byłam przez przyjaciółkę.
  Wyszeptała mi do ucha:
- Dziękuję. Kocham cię.
- Ja ciebie też - odparłam równie cicho.
- Więc... Zajęta któraś? - zapytał Liam, unosząc dwuznacznie brew.
  Zgłosiłam się, jak grzeczne dziecko w szkole.
- Ja, ale to już chyba zauważyliście. Mam chłopaka.
  To był problem. Cal. Zabiłby mnie gdyby się dowiedział, że go zdradziłam. Chociaż spanie w łóżku z baaardzo przystojnym facetem, leżącym na drugim końcu łóżka to jeszcze nie zdrada, prawda?
- Więc jak śpimy? - zapytał Harry uśmiechający się jak dwuletnie dziecko.
- Jen z Louisem - odparłam natychmiast.
- Lou ma dziewczynę... - szepnął Zayn.
- No i co z tego? - odrzekł Louis. Wstał szybko i postawił Jennę na nogi. Zajął jej miejsce na kanapie i posadził ją sobie na kolanach. - Przecież będziemy grzeczni.
- El nie będzie zadowolona. - Zayn wciąż nie był przekonany.
- Eleanor się nie dowie - uśmiechnął się złośliwie Tomlinson.
  Dupek. Miałam nadzieję, że przynajmniej Jen okaże rozsądek i nie zrobi niczego głupiego. Miałam nadzieję, że ona wie, że to gwiazda światowej sławy i taka jedna wpadka mogła go zniszczyć.
  To Jen.
  Nie oczekujmy cudów.
- A ty, Sophie? - zapytał uprzejmie Harry, jakby pytał się mnie czy nie napiłabym się z nim kawy w jakiejś gustownej restauracji.
- Niech będzie...
  Spojrzałam po kolei na chłopaków, którzy zostali. Dokładnie naprzeciwko mnie siedział Styles, po jego lewej Payne, a po prawej puste miejsce po Louisie. Dalej siedział Malik, a na szarym końcu Horan. Zayn odpadł od razu, bo był zbyt ciekawski i mógł przez przypadek odkryć kim jestem, przez moją nieuwagę. I nie lubiłam jego dziewczyny. Payne był ok, ale wolałam być uczciwa wobec Amy.
  Horan vs Styles
  To chyba jasne.
- Niech będzie Horan. - Uśmiechnęłam się złośliwie.
  Będzie wesoło.
  Będzie BARDZO wesoło.
_____________________
Przepraszam Was za taką dłuuuuugą przerwę ;c Wena uciekła ;c Wybaczcie... Mam nadzieję, że nie zanudziłam? W tym rozdziale nie było żadnej tam akcji... -.-' Przepraszam, postaram się, żeby następny  był dłuższy i ciekawszy <3 #promise

4 komentarze:

  1. Żałuj, że nie widziałaś mojej reakcji na "- No i co z tego? - odrzekł Louis. Wstał szybko i postawił Jennę na nogi. Zajął jej miejsce na kanapie i posadził ją sobie na kolanach. - Przecież będziemy grzeczni." OMG Coś czuje, że wyautuje Eleanor XD Chwileczke... Jenna jest lesbijką... jak Ty to sobie wyobrażasz?

    Rozdzialik świetny, moja reakcja jest Ci pewnie znana... przynajmniej na początek ;) mam nadzieję, że na następny rozdział nie będę musiała tyle czekać <3 Jenna

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto. Skarbie. Kochanie. Słońce. Misiu. I nie wiem jakie tam jeszcze zdrobnienia do siebie pisalysmy <3
    JESTEŚ MOIM BOGIEM. <3
    Cudem znalazłam czas na przeczytanie i skomentowanie rozdziału no ale... Czego się nie robi dla ciebie <3
    Hmm... No więc tak.
    *przemyślenia*
    Zaczyna się coś dziać. Lou jaki dupek! Ma śliczna El a śpi z Jen. No nie ładnie Tommo! Liam? Widziałam, że był chętny na spanie z S. ale myślę że nie pasowali by do siebie. Zayn? Jak zawsze słodki i niestety nic więcej nie mogę o nim napisać :c. Harry, Harry, Harry. Normalnie, aż wyobrażałam sobie jak mu slinka cieknie jak zapytał o to z kim ona będzie spala. Miałam skryta nadzieję, że go wybierze ale nie! Wybrała tego kogo nie lubi.
    *i tu zaczynają się moje skryte marzenia hihihi *
    A może nią kierowały właśnie uczucia o których jeszcze nie ma pojęcia?
    Tak samo jak Niall'em. Nie robi jej tego dlatego że jej nie lubi. A wręcz przeciwnie!
    Nie mogę doczekać się ich pierwszego pocałunku! I nie oklamuj mnie! Wiem, że tak owy będzie miał miejsce, hyhyhy <3
    Co jeszcze mogę dopisać?
    Jesteś cudowna! Cudownie piszesz!
    Nie mogę doczekać się już następnego i opisu tej nocy! Mrrr!
    @werciowataaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha zaśmiali się po pedofilsku to mnie rozwaliło na łopatki :-) Dalej dalej słońce czekam @dorotarokoszna

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG emocje mnie rozwalają:) nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Takie super fanfiction. Kocham to czytać!!! teraz codziennie będę wchodzić na bloga i sprawdzać czy dodałaś nowy rozdział:) twoje ff można określić dwoma słowami: mega boskie!:D szczerze myślałam, że wybierze Harrego, ale sytuacja z Niallem na pewno okaże się duuuużo ciekawsz^^

    OdpowiedzUsuń